niedziela, 6 lutego 2011

NADRABIAM ZALEGŁOŚCI

Mam tutaj masę zaległości - ale odwołując się do poprzedniego postu - nic się nie zmieniło. Do owego magisterskiego czasu doszedł jeszcze czas sesyjny...
Mimo wszystko jednak w całym tym wariactwie trochę czasu udaje się wyszarpnąć.
Na początek kulinarne twory:

znów mandarynkowo, więc znów odwołuję się do TEGO miejsca (przepis znaleziony)
ciastka genialne! i można nabyć ciekawej umiejętności - ścierania skórki z mandarynki;)

W między czasie powstały także naleśniki ze szpinakiem z sosem z sera pleśniowego - celowe jest umieszczenie tak rozbudowanej nazwy ponieważ z jej całej dla mnie rzecz jadalna kryje się wyłącznie ze słowem naleśniki - o jakież było moje zdumienie gdy okazało się inaczej. Ja zamiast sera rokpol dodałam błękitny 'lazur'. Zdjęć niestety nie mam - te rozgrywki niestety przegrał Zygmunt - bo jak wiadomo z głodem wygrywa tylko znany serek;)

Kolejne powstały pączki:

trudno je jednak do końca nazwać pączkami bo eksperymentów było jeszcze za mało. Trzeba robić je zdecydowanie grubsze - podwójne kółka najlepiej jest nakładać. Smakują bardzo podobnie do pączków wiedeńskich i są naprawdę łatwe do wykonania. Polecam.

Dalej także będzie twórczo choć... nie kulinarnie.
Powstał kolejny z bohaterów ulicy sezamkowej - ELMO:

za jakość zdjęć odpowiadam ja - i potwornie wczesny świt kiedy je robiłam ;) Kolejnych zrobić nie mogę bo oddaliły się znacząco:)

Z twórczych rzeczy mogę pokazać jeszcze tylko około podróżnicze twory:
otóż wróciłam do robienia na drutach na nowo zachęcona powyższym pismem. Ciekawym jest że o jego pojawieniu się na rynku nie wiem z TV jak większość świata;) tylko z blogów - akcja była szybka i udało się jeszcze w kioskach znaleźć. Tworów powstało kilka powyższe to dość praktyczne wykorzystanie koniecznej według autorów pisma - próbki. Ja zrobiłam próbkę i przerobiłam na telefonowy ocieplacz ;) Nad kolejnymi numerami mocno się zastanawiam bo cena rośnie - jak to zwykle bywa. Kusi mnie jednak nauka nowych ściegów... zobaczy się.

Na koniec tylko dla wytrwałych zostawiam raport z odbytej podróży. Miejsce dość dziwne na zimowe odpoczywanie od biegnącego czasu - ale latem to już zupełnie sobie nie wyobrażam.
Bywa że cieszę się z posiadania Rodziny nieco oddalonej (jeśli o trzystu kilometrach można mówić NIECO).

na dobry początek - by było jasne gdzie mnie poniosło

Poniższe zdjęcia to swego rodzaju tradycja - Pan Ktoś - podróżnik! Poznał już niemal wszystkie większe miasta Polski;)

kilka zaskoczeń i zachwytów:
bezkresem
niezwykłością kamienic
niby zwykły płot... a jednak...
może to sposób na niewielki retusz faktu iż w centrum miasta są dość dziwne prace budowlane

kolor! nie mogłam się oprzeć
Na dowód że tam byłam:) pierwszy chyba raz na zamarzniętym plażowym piasku:

A na koniec moja towarzyszka dworcowego oczekiwania - choć pewnie bardziej towarzyszyła ciastku które zjadałam niż mnie... ale jednak:

Mam jeszcze sporo zaległości. Masę prac do pokazania. Naprawdę nie próżnuję - choć czas na obróbkę i napisanie kilku zdań przychodzi jako ostatni.
Ciepły uścisk dla wszystkich którym udało się dotrwać do końca.

2 komentarze:

  1. Elma świat:) Elmo kocha rybkę i kredkę też:)))Asieńko,nie muszę chyba mówić kogo najbardziej zachwyciłaś kolczykami:) pozdrawiamy.

    OdpowiedzUsuń
  2. hmmm... ja chyba nie jestem na bieżąco jeśli chodzi o świat bajek(choć piosenkę pamiętam dobrze!) - życzenie było to zostało spełnione ;)
    W odległym mieście na 'K' się teraz pokazują:) Wam nieco bliższym chyba ;)
    Również pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twoje słowa... tj. za ogrom radości jakim mnie właśnie obdarzyłaś/ obdarzyłeś! :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...